-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
Monk zostaje zwolniony z pracy, przez co musi próbować swoich sił w różnych zawodach. Chociaż Natalie dwoi się i troi, by szukać nowych miejsc pracy i jak najdłużej w nich zostać, Adrian przez swoje manie niszczy każdą szansę. Równocześnie za wszelką cenę chce udowodnić, że Bob Sebes, u którego zaprzepaścił wszystkie swoje oszczędności, jest winien nie tylko defraudacji, ale również morderstw.
W powieści pełno jest poczucia humoru charakterystycznego zarówno dla serialu, jak i książek o Monku. Do mnie to przemawia i uważam, że jest główną zaletą cyklu. Natomiast w całej serii o Monku tak naprawdę nie ma zagadki. Wiadomo, że jeśli Adrian Monk powiedział na początku, że zabił właśnie ten człowiek, to właśnie on zabił. Wyjaśnić tylko musi w jaki sposób, a to nie jest tak atrakcyjne jak nie wiedzieć, kto jest sprawcą. No ale taka jest specyfika tego cyklu i ma swój nieodparty, obsesyjno-kompulsywny urok.
Monk zostaje zwolniony z pracy, przez co musi próbować swoich sił w różnych zawodach. Chociaż Natalie dwoi się i troi, by szukać nowych miejsc pracy i jak najdłużej w nich zostać, Adrian przez swoje manie niszczy każdą szansę. Równocześnie za wszelką cenę chce udowodnić, że Bob Sebes, u którego zaprzepaścił wszystkie swoje oszczędności, jest winien nie tylko defraudacji,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Skoki narciarskie fascynują mnie od kilku lat, więc ta pozycja musiała znaleźć się na mojej półce. Czasów wielkiej formy Hannawalda nie pamiętam, ale biografia doskonale przybliżyła mi jego postać. Postać człowieka wyjątkowego, który osiągnął niewiarygodny sukces dzięki ciężkiej pracy, lecz niestety nie udźwignął ciężaru związanej z tym presji.
Oprócz historii samego Hannawalda, wiele można się też dowiedzieć o historii skoków narciarskich. Myślę, że osoby niezainteresowane dyscypliną może to trochę nużyć, ale mimo wszystko polecam. Nieciekawe fragmenty zawsze można pominąć.
Skoki narciarskie fascynują mnie od kilku lat, więc ta pozycja musiała znaleźć się na mojej półce. Czasów wielkiej formy Hannawalda nie pamiętam, ale biografia doskonale przybliżyła mi jego postać. Postać człowieka wyjątkowego, który osiągnął niewiarygodny sukces dzięki ciężkiej pracy, lecz niestety nie udźwignął ciężaru związanej z tym presji.
Oprócz historii samego...
Zafón, pomimo że tym razem książka jest tak krótka, znowu wprowadza czytelnika, choć na chwilę, w ten magiczny klimat Barcelony i Cmentarza Zapomnianych Książek. Czytanie jego utworów to zawsze czysta przyjemność. Jedynym mankamentem jest wydanie - nie można dostać książki bez równoczesnego kupna "Więźnia nieba". Ja wcześniej tej powieści nie czytałam, więc dla mnie to nie problem, ale dla osób, które lekturę "Więźnia nieba" mają już za sobą, może to być problematyczne.
Zafón, pomimo że tym razem książka jest tak krótka, znowu wprowadza czytelnika, choć na chwilę, w ten magiczny klimat Barcelony i Cmentarza Zapomnianych Książek. Czytanie jego utworów to zawsze czysta przyjemność. Jedynym mankamentem jest wydanie - nie można dostać książki bez równoczesnego kupna "Więźnia nieba". Ja wcześniej tej powieści nie czytałam, więc dla mnie to nie...
więcej mniej Pokaż mimo toTakiego wrażenia jak "Katedrą w Barcelonie" niestety nie udało się Falconesowi zrobić na mnie "Bosonogą królową". Powieść jest całkiem interesująca, ale prawdziwie wciągnęła mnie dopiero od połowy. Ciekawie jest moim zdaniem pokazana przemiana obu głównych bohaterek w przeciągu całej powieści - żegnałam się z zupełnie innymi kobietami, niż te, które poznałam na początku. Obie zagubione i naiwne, choć każda na swój sposób, dostają prawdziwą lekcję życia w świecie, w którym kobieta nie ma żadnych praw, szczególnie Murzynka lub Cyganka.
Takiego wrażenia jak "Katedrą w Barcelonie" niestety nie udało się Falconesowi zrobić na mnie "Bosonogą królową". Powieść jest całkiem interesująca, ale prawdziwie wciągnęła mnie dopiero od połowy. Ciekawie jest moim zdaniem pokazana przemiana obu głównych bohaterek w przeciągu całej powieści - żegnałam się z zupełnie innymi kobietami, niż te, które poznałam na początku....
więcej mniej Pokaż mimo to
Strasznie podobały mi się poprzednie książki Dana Browna, więc "Inferno" kupiłam w pierwszym tygodniu po polskiej premierze, ale miałam wciąż tyle innych rzeczy do czytania i spraw na głowie, że skończyłam ją dopiero niedawno. I z przykrością muszę powiedzieć, że jestem lekko zawiedziona.
Nie mogę powiedzieć, że powieść jest nudna, fabuła jak zwykle u Browna jest wciągająca i pełna zwrotów akcji, a mimo tego nie czytałam "Inferno" z takim samym zapałem, jak innych powieści jego autorstwa. Czasami wręcz czułam się znużona. Sama nie wiem, może to dlatego, że trochę przejadł mi się już motyw Roberta Langdona ratującego świat przed złem w 24 godziny. Tak naprawdę akcja porządnie pochłonęła mnie dopiero na nieco ponad 100 stron przed końcem.
Zawiodło mnie także zakończenie. Nie będę się nad tym za bardzo rozwodzić, ponieważ nie chcę spoilerować, ale po prostu kompletnie do mnie nie przemówiło.
Ostatecznie i tak daję dość wysoką ocenę ze względu na mój sentyment do powieści Dana Browna oraz postaci Roberta Langdona. Muszę jednak stwierdzić, że jest to najgorsza jego powieść jaką przeczytałam.
Strasznie podobały mi się poprzednie książki Dana Browna, więc "Inferno" kupiłam w pierwszym tygodniu po polskiej premierze, ale miałam wciąż tyle innych rzeczy do czytania i spraw na głowie, że skończyłam ją dopiero niedawno. I z przykrością muszę powiedzieć, że jestem lekko zawiedziona.
Nie mogę powiedzieć, że powieść jest nudna, fabuła jak zwykle u Browna jest...
Z reguły jestem raczej sceptycznie nastawiona do wszelkiej maści poradników, unikam ich, a jeżeli już czytam, to podchodzę do lektury z dystansem. W przypadku książki Reginy Brett mogę jednak śmiało powiedzieć, że nie było tak źle, jak się spodziewałam. Z jednej strony, dla osoby o moim nastawieniu, w niektórych momentach autorka popada w tak wielki optymizm, że aż naciągany i nie do końca wiarygodny (np. w przypadku opowieści o zatrudnieniu w McDonaldzie). Z drugiej strony, w ogólnym rozrachunku Brett pisze o rzeczach niby oczywistych, ale jednak takich, o których często zapominamy. I dlatego myślę, że może w jakiś sposób pomóc otworzyć się na pozytywne zmiany w życiu.
Z reguły jestem raczej sceptycznie nastawiona do wszelkiej maści poradników, unikam ich, a jeżeli już czytam, to podchodzę do lektury z dystansem. W przypadku książki Reginy Brett mogę jednak śmiało powiedzieć, że nie było tak źle, jak się spodziewałam. Z jednej strony, dla osoby o moim nastawieniu, w niektórych momentach autorka popada w tak wielki optymizm, że aż...
więcej Pokaż mimo to